
"NIE CUDZOŁÓŻ I NIE KRADNIJ" NA PIERWSZEJ PUBLICZNEJ PROJEKCJI
W POLSCE - W ZWIERZYŃCU!
Za nami pierwszy w Polsce publiczny pokaz komedii gangsterskiej „Nie cudzołóż i nie kradnij” w reż. Mariusza Kuczewskiego. Salwy śmiechu w trakcie seansu i gromkie brawa po nim oraz długa rozmowa z twórcami dobrze wróżą temu projektowi.
Po filmie odbyło się spotkanie z aktorami Aleksandrą Popławską, Mateuszem Banasiukiem i Mariuszem Drężkiem oraz reżyserem Mariuszem Kuczewskim i producentką Magdaleną Kuczewską, które poprowadził Łukasz Maciejewski.
– To film o odwiecznej walce sacrum z profanum, dobra ze złem – mówił we wtorkowy wieczór w Zwierzyńcu Mateusz Banasiuk, odtwórca jednej z głównych ról.
Skąd się w filmie wzięła muzyka Behemotha i jak na to zareagował Adam Nergal Darski? Czy produkcja nie obraża osób wierzących? Skąd pomysł na taki montaż?
Twórcy opowiedzieli o specyfice pracy nad filmem, trudnościach dotyczących konstrukcji i montażu i dyskutowali z publicznością na temat ewentualnych kontrowersji, jakie produkcja ta może wzbudzać. Padło pytanie o przekleństwa i uwaga, że... przekleństwa po angielsku dobrze wypadają nawet w komediach romantycznych, ale w polskim kinie to raczej niemożliwe....
Z uwagą także słuchali krótkich recenzji i odnosili się do nich podkreślając, że pokazywany publicznie film to wciąż nie jest jego finalna wersja (work in progress). Widzowie zwracali uwagę na nietypową, ale wciągającą i budującą napięcie konstrukcję oraz na temat wiary i religijności, który został w filmie podjęty. Reżyser Mariusz Kuczewski mówił też o doborze muzyki do filmu, bo na ścieżce dźwiękowej Behemoth przeplatał się z Beethovenem.
– Dlaczego scena z tańcem jest tak długa? – zapytał ktoś z publiczności.
– Bo nie odważyłem się ciąć Mozarta – odpowiedział Kuczewski.
Film „Nie cudzołóż i nie kradnij” oficjalnie wejdzie na ekrany kin 18 listopada.
Wcześniej w Kinie Skarb odbyła się projekcja filmu w reżyserii Łukasza Grzegorzka „Moje wspaniałe życie”. Po nim z publicznością spotkała się aktorka Wiktoria Wolańska, która wcieliła się w rolę Kariny.
– Wiedziałam, że muszę mieć buty na koturnie i konkretny dezodorant – mówiła opisując, jak budowała tę postać. Podkreśliła że poszła za intuicją wiedząc, że w tym przypadku to kostium w dużej mierze definiuje jej bohaterkę.
Wiktoria Wolańska opowiadała o aktualnej pracy w dubbingu i czytaniu audiobooków. Także o macierzyństwie.
– Chciałabym się wspiąć na szczyt spokoju. I co będzie to będzie – dodała z uśmiechem.